Dziękuję Panu Jezusowi i Matce Najświętszej, mojej najlepszej Mateńce za uzdrowienie.
Chorowałam od trzydziestu lat na serce, miałam dwie operacje – wstawiona zastawka, po siedmiu latach rozrusznik. Minęło ok. czterech lat a ja znów czułam się bardzo źle. Kardiolog powiedział, że z dwa tygodnie może trzeba iść do szpitala.
Przyjechałam do Czatachowy. Ojciec Daniel powiedział, że jest uzdrawiana kobieta na serce. Ale ja nie wzięłam tego do siebie. Nic nie poczułam. Jednak z dnia na dzień czułam się lepiej. Pomimo ciężkich chorób syna, byłam w stanie się nim opiekować do ostatnich Jego chwil.
Chwała Bogu.
Krystyna