Kilka godzin temu dowiedziałam się, że można napisać świadectwo. Skorzystam, więc z tej łaski, bo muszę się z Wami czymś podzielić. Rzucę lekki zarys mojego życia. Nie jest ono usłane różami. Bardziej bym powiedziała, że przepojone cierniami. Pan Bóg mnie prowadzi przez to całe cierpienie, wierzę w to. Dużo zranień doznałam od strony rodziców i to najbardziej mnie boli.
Na jednej z modlitw wstawienniczych Pan Bóg powiedział: „Choćby ojciec i matka opuścili ciebie, pamiętaj, że Ja cię nie opuszczę”. Nie wiecie, jakie to było dla mnie WIELKIE ZAPEWNIENIE Bożej opieki, miłości, czułości. Pan Bóg uzdrawia mnie wciąż z braku miłości, uzupełnia moje serce swoim Miłosierdziem. To jest wspaniałe doświadczenie. Jeszcze jedno chcę powiedzieć. Teraz już wiem, co to znaczy „Rozradować się w Panu”, tu nie chodzi o jakiś dziki śmiech, jazdę na emocjach, ale prawdziwą Bożą radość.
Tego też doświadczyłam, kiedy Pan Jezus powiedział mi, że podoba Mu się moje imię. W taki prosty sposób, Bóg potrafił mnie tak rozradować. Nigdy wcześniej nie doświadczyłam daru radości, aż do tej chwili. W tym wszystkim, nie mogę pominąć Maryi. Ona potrafi w najdoskonalszy sposób uzupełnić braki miłości od strony mamy. Zapewnia mnie o swoim nieustannym wstawiennictwie u Boga, szczególnie, gdy modlę się słowami: „Zdrowaś Maryjo…”
Nie mogę dziś tu być z Wami, ale łączę się duchowo i zachęcam Was abyście mówili otwarcie o tych wielkich łaskach, które dobry Ojciec zdziałał i wciąż działa.
Niech wola Boża wypełni się w każdym z nas! Chwała Panu!
Ola