Oświeć drogę mą, choćby na jeden krok

05.wrz.2010

Pragnę podziękować Panu Bogu Wszechmogącemu za otrzymane łaski, jakie odebrałam podczas pobytu w Pustelni w Czatachowie.

Jeżdżę tam stosunkowo niedługo, bo zaledwie byłam cztery razy, od kwietnia tego roku (2009), za namową koleżanki. Za każdym razem przeżycia były inne, wyjątkowe.

W ubiegłym roku miałam wypadek. Prawa ręka w gipsie, porażony nerw promieniowy, zabiegi, rehabilitacja i niesprawny nadgarstek. Diagnoza lekarza: nerw nie zregenerował się. Wróciłam do pracy, ale ręka nie była do końca sprawna. Podczas modlitwy przed Najświętszym Sakramentem poczułam gorąco i mrowienie i usłyszałam słowa, które wypowiadał Ojciec Daniel, że niektórzy to właśnie poczują. Po powrocie do domu, okazało się, że mogę zginać ręką, zaciskać mocno pięść. Poprawa była znaczna. Rehabilitantka skwitowała: cuda się nie zdarzają, ale ja wiem, że tak było. Chwała Panu!

Następnym razem było podobnie. Oczyszczenie przyszło przez łzy, nie mogłam się powstrzymać od płaczu. Miałam wrażenie, że Maryja, Jezus i Duch Święty są tuż obok mnie. Po powrocie do domu byłam radosna, beztroska, po prostu szczęśliwa. Ale wszystko było przede mną.

Podczas kolejnego pobytu razem z dziećmi przeżyłam spoczynek w Duchu Świętym. Jest to coś wyjątkowego i niepowtarzalnego. Modliłam się wtedy o ochronę przed złem, uzdrowienie, uwolnienie, przebaczenie w rodzinie i wielopokoleniowe. Uzdrowienie kontaktów z mężem, z którym nie mieszkam od trzech lat. Swoje cierpienia, troski zanurzyłam w Przenajświętszej Krwi Chrystusa.

Z dotarciem na kolejne spotkanie modlitewne były już problemy. Zepsuł się autokar,
a potem plany pokrzyżowała burza. Niemniej moje modlitwy zostały wysłuchane.

Pan Bóg otworzył mi oczy na człowieka, który mnie zniewalał. Każdą wolną chwilę skradała mi zaborcza koleżanka, która przesiadywała u mnie po cztery godziny każdego dnia. Moją gościnność, życzliwość, pomoc traktowała jak coś, co się jej należy. Kiedy próbowałam chronić dzieci i siebie przed jej obecnością, obrażała się na mnie. Pokazała swoje oblicze, wtedy gdy jej potrzebowałam. Ona zostawiła mnie samą z moim problemem. To był koniec naszej znajomości. Zrozumiałyśmy wreszcie, że to zniewolenie. Chwała Panu!

Anita /38 lat/, Sosnowiec

Czytaj również

W obronie ks.Michała Olszewskiego

W obronie ks.Michała Olszewskiego

Umiłowani Siostry i Bracia na początku Wielkiego Tygodnia został bezprawnie zatrzymany Ks. Michał Olszewski, Sercanin, prawy i oddany Bogu i wiernym Kapłan. Próbują zniszczyć Tego Kapłana ludzie bez sumienia. Stańmy w obronie Ks. Michała modlitwą i dobrym słowem....